Najczęściej popełniane błędy przy klejeniu folii PPF. Rozmowa z Klaudią Dudek

Najczęściej popełniane błędy przy klejeniu folii PPF. Rozmowa z Klaudią Dudek

Usługa zabezpieczania lakieru foliami ochronnymi PPF ciągle zyskuje na popularności, to obecnie najbardziej skuteczna forma ochrony lakieru. Jakich błędów należy unikać ucząc się aplikacji folii? Na co warto zwrócić szczególną uwagę? Porozmawialiśmy na ten temat z Klaudią Dudek.

Klaudia do wielu lat zajmuje się aplikacją folii i szkoli w tym temacie. Bazując na swoim doświadczeniu oraz obserwując osoby uczące się aplikacji miała okazję poznać najczęściej spotykane problemy i podzieliła się z nami tą wiedzą. Zapraszamy do lektury!

 

Zacznijmy sobie od tematu przygotowania powierzchni. Powiedz mi, jakie są błędy, które najczęściej zauważasz u początkujących podczas przygotowania pojazdu do aplikacji folii PPF?

Właśnie najczęściej popełnianym błędem jest źle przygotowane auto. Mówię tutaj o usunięciu smoły, rdzy, lotnej żywicy i tym podobnych zanieczyszczeń. Takie rzeczy nie mogą występować na lakierze podczas aplikacji folii. 

Kolejnym błędem jest  niewypolerowany lakier, to też jest ważny etap przygotowania. Niby salonowy samochód powinien być w stanie idealnym, ale każdy aplikator czy detailer wie, że jednak te auta salonowe potrafią być w opłakanym stanie, więc należy je przepolerować. 

O czym jeszcze trzeba pamiętać? Trzeba pamiętać o tym, że podczas mycia muszą być wszystkie szczelinki bardzo dokładnie wymyte. Nie może tam być brudu, żeby nam nie wylatywał żaden piach. Tak jak mówiłam na początku, jak będzie samochód źle przygotowany, to problemy ciągną się już później do samego końca za nami.

Czyli trzeba zacząć od podstaw takich jak samo przygotowanie powierzchni, żeby później ułatwić sobie cały proces aplikacji?

Dokładnie. Bardzo dobre, dokładne umycie ze wszystkich zanieczyszczeń, to jest podstawa.

Jakie są najczęstsze błędy, które obserwujesz u osób, które uczą się aplikacji folii?

Jest tego sporo, ale nikt nie był alfą i omegą z samego początku. Zbyt mało uciągnięta folia to jest pierwsze, co przychodzi mi na myśl. Robią się tak zwane falbanki, wtedy nam folia nie siada tak jak potrzeba. Więc musimy zwracać mocną uwagę na uciąganie folii. 

Jeśli ktoś klei z formatek, to złe ułożenie tych formatek na elemencie. Przykładowo, kleimy błotnik, przykładamy formatkę, formatka jest źle ułożona. Powiedzmy jedna część błotnika jest odkryta i lakier jest mocno widoczny, a druga część błotnika ma nadmiar folii. W sytuacji jeśli ta formatka zostaje, to dobrze jeśli ten nadmiar folii jest przycinany, bo jest to w miarę wyrównane. Ale zdarzają się najczęściej błędy takie, że te formatki tak zostają. Później klient jeździ z taką odstającą formatką, zbiera się tam brud i nie wygląda to dobrze. 

Jaki jeszcze błąd? Na przykład przy czujnikach. Nikt nie ma precyzyjnej ręki na początku, a czasem czujniki są wycinane z ręki i są poszarpane. Można ten błąd wyeliminować, korzystając z cyrkla albo wzornika. To dużo pomaga i wygląda lepiej niż cięcie z ręki.

Kolejny błąd można zauważyć przy łączeniach folii. Jak na przykład zderzak jest łączony i jest nakładana folia na folię. Najgorsze jest to, że większość osób początkujących to tak zostawia, a nie powinno się tego tak robić i wydawać takiego samochodu klientowi. Ta folia musi się łączyć z folią. Albo może być jakiś tam delikatny estetyczny odstęp, bo na początku będzie nam ciężko ponaciągać te formatki tak, żeby one idealnie przylegały. 

Następny duży błąd — włosy pod folią, piasek pod folią. Nie możemy takich rzeczy w ogóle zostawiać, to jest karygodny błąd, więc wyciągamy każdy włosek, wyciągamy każdy piach. Nie wydajemy klientowi takiego auta. 

Co innego, jeśli chodzi o pyłki, bo czasem zdarzy się, że ten pyłek wpadnie. Czasami jest tak, że wykleimy całą maskę i ten pyłek siądzie gdzieś tam na środku maski. Nie dajmy się zwariować, że następny dzień będziemy zrywać całą maskę dla jednego pyłku. Jeśli chodzi o pyłki, to staramy się je wyciągać, ale jak gdzieś coś jest w miejscu dość trudno dostępnym, to zostawiamy to. 

Następna sprawa, rozrywanie kleju pod folią. Jeśli rozrywamy klej pod folią, to element jest ewidentnie do wymiany. Nie zostawiamy takiego elementu, nie wydajemy takiego czegoś klientowi. A jeśli mówimy o delikatnym przyciągnięciu, bo przyciągnięcia na folii to jest dość mocno kontrowersyjne słowo wśród aplikatorów. Takie rzeczy jak przeciągnięcia się zdarzają, bo niektóre elementy są tak mocno skomplikowane podczas klejenia, że może się to zdarzyć. I co wtedy? Zostawiamy taki przyciągnięty klej, bo jesteśmy w stanie go później delikatnie zamaskować i jest to do ukrycia, a klient tego nie znajdzie. 

Kolejna sprawa, krawędzie folii po cięciu ręką nie mogą być powygryzane. Musimy się starać, żeby to było wycięte estetycznie, równo. Jeśli ktoś ma problem z cięciem na początku, to proponuję sobie przykleić jakąś taśmę równiutko i ciąć po taśmie. Co do cięcia, nie tniemy po lakierze. Folia ma być nacięta, a nie przecięta, żeby się nie okazało, że lakier pod folią jest przecięty. 

Staramy się unikać bąbli z powietrzem. Jest to później też do wyprowadzenia, ale jeśli kleimy, to mamy oczy dookoła głowy i szeroko patrzymy. Bąble z powietrzem oczywiście na bieżąco usuwamy. 

Podsumowując, to takie wszystkie podstawowe błędy, które najczęściej się zdarzają i które zauważyłam.

Warto też wspomnieć, że takim najczęstszym błędem dla początkujących aplikatorów jest chyba zaniżanie ceny na rynku. Każdy szkoleniowiec podczas szkolenia z folii tłumaczy to, jaką marżę sobie narzucić, aby nie psuć rynku. Ja wiem, że miasto jest każde inne, ale przykładowo różnica 2000zł  przy full froncie, to bardzo duża różnica.

I kolejna taka ważna rzecz, jeśli popełnimy błąd podczas aplikacji folii i poniesiemy tak zwaną porażkę, to przyznajmy się do tego klientowi. Nie oszukujemy klienta, nie ukrywamy tego, bo klient nam ufa, przyjeżdża do specjalisty po to, że wie, że ten samochód będzie dobrze zrobiony. Jeśli coś zniszczysz i nie wiesz, jak z tego wybrnąć, to zadzwoń do klienta, porozmawiaj. Na pewno inaczej na ciebie spojrzy i jeszcze do ciebie wróci. To chyba wszystko z takich rzeczy najważniejszych.

Faktycznie, jest tego sporo. Dzięki, że wyszczególniłaś tutaj te wszystkie najpopularniejsze błędy! Na pewno będzie to bardzo przydatne, aby wiedzieć, na co zwracać uwagę. W takim razie, łatwiej jest się uczyć aplikacji na gotowych formatkach, czy na takiej folii z brytu? 

Łatwiej jest dla początkującej osoby kleić z formatki, ma zarys i łatwiej się ją układa. Mamy krawędzie odkryte w niektórych formatkach, więc widać gdzie tę formatkę trzeba dołożyć. Chociaż są też takie krawędzie, gdzie można je dość mocno zawinąć. Więc ja myślę, że dla początkujących jak najbardziej formatki. Bryt to już jest dla bardziej zaawansowanych, dla profesjonalistów, bo oni wiedzą, jak sobie z nim poradzić.

A czy są jakieś części pojazdu, które są szczególnie trudne do aplikacji?

Najczęściej problemy sprawiają zderzaki i to chyba wszystkim. Każdy zderzak jest inny, mają różne wnęki, różne dziury, są różne łączenia, więc jest to problematyczne. Sporadycznie myślę, że maska może być trudna w niektórych modelach. Ale drzwi, dach, progi to raczej nie jest nic skomplikowanego. Może jeszcze klamki, wtłaczanie klamek czasem sprawia ludziom trudność.

A czy istnieją jakieś takie mity dotyczące aplikacji folii, które często zauważasz u takich osób początkujących? Czy jakieś takie błędne przekonania na przykład?

Nie, chyba nie. Folia nie ma mitów. Dużo jest mitów na temat powłok ceramicznych, ale folia spełnia swoje funkcje. Zabezpiecza lakier przed odpryskami, przed zarysowaniami. Byłabym skłonna powiedzieć, że również przed takimi porządnymi zarysowaniami. Ile razy zdarza się gdzieś na parkingach, auto przeharatane o jakiś słupek. Przyjeżdża do nas, ściągamy folię i lakier jest idealny. Więc myślę, że folia nie ma mitów.

Czy masz jakieś rady dla osób, które chciałyby zacząć naukę? Jak długo w ogóle trwa taki proces nauki? Ile tych samochodów trzeba wykleić, żeby zaczęło to wychodzić?

Niestety, szkolenie z folii to nie wszystko, zresztą jak w przypadku każdego szkolenia. Trzeba kleić, kleić, kleić. Zrozumiałe jest to, że jak ktoś zaczyna, to nie ma tych klientów od razu na klejenie, więc to jest taki trochę ciężki temat. Rada dla początkujących? Jak ktoś jeszcze nie otworzył swojego biznesu, to myślę, że fajnie byłoby się załapać gdzieś w jakimś studiu, gdzie się dużo klei. I patrzeć na ręce, jeśli ma się możliwość klejenia i ćwiczenia z kimś. A jeśli ktoś zaczyna od zera u siebie, to starać się o klientów i metodą prób i błędów kleić. Tutaj każdy na początku miał, myślę, problem. Nie znam osoby, którą ja na przykład szkoliłam, i która by do mnie nie dzwoniła czy pisała przez pierwsze miesiące. 

Folia jest niestety takim dość mocno śliskim tematem. To nie jest tak, jak ludziom się wydaje. Wszystko ładnie, pięknie wygląda na Instagramie, na Facebooku, na filmikach u kogoś, kto dużo klei i wie, jak kleić. Ale dla początkujących nie jest to łatwy temat. Przede wszystkim, trzeba mieć dużo cierpliwości!

Na pewno wymaga to cierpliwości i praktyki. A powiedz, czy jakość folii, na której się uczymy, ma znaczenie?

Tak, ma ogromne znaczenie. Są oczywiście folie bardzo dobrej jakości, ale są też folie tanie, chińskie. I też trzeba dobrze zbadać rynek, jeśli chce się kupić na początku folię i zacząć. Na jakiej folii się uczyć i od kogo zamawiać.

Ja niejednokrotnie na początku kleiłam na tanich, chińskich foliach, jak auto trzeba było zrobić na już. I to była porażka. Folie są sztywne, w ogóle nie układają, klej się non-stop rozrywa. Generalnie to folie żółkną, więc bardzo dobrej jakości folia, to jest ważna rzecz.

Czyli nie warto się uczyć na tanich foliach? Bo ktoś może założyć, że skoro dopiero się uczy, to nie warto inwestować w materiał.

Warto zainwestować w dobrą folię. Za ceną często idzie jakość, a jak folia jest dobrej jakości, to aplikacja jest zdecydowanie przyjemniejsza.

Na jakiej foli Ty pracujesz i dlaczego?

Haha, w moim sercu Dragon Skin. I pewnie teraz niektórzy powiedzą „O pracuje na Dragonie, bo współpracuje z MOTOGO”. Ale u mnie to tak nie działa. Nie należę do osób, które będą reklamować „gówno w papierku”, bo mają z tego korzyści. 

Reklamuje i pracuje na produktach, które są dla mnie PRO, stąd też wybór tej folii. A dlaczego? Może zacznę najpierw od Matu, który był dla mnie totalnym odkryciem i miło mnie zaskoczył przy klejeniu G Klasy. Jest to auto kwadratowe i ciężkie do oklejenia, a wykleiłam je na od strzała, bez żadnych nerwów w trakcie pracy. Więc kozak nad kozakami. A standardowy Gloss jest przyjemny w aplikacji – miękki, sam się układa na aucie.

Folia Dragon spełnia wszystkie swoje funkcje. A obsługa klienta w Dragon Skinie jest na najwyższym poziomie. Niestety nie o wszystkich firmach handlujących foliami można to powiedzieć, często jak folie były dobrej jakości, to cała reszta leżała. Nie lubię firm, które nie dbają o swoich klientów, gdzie trzeba się wiecznie o coś przypominać bądź tolerować gafy przez nich popełniane . U mnie wszystko ma być na tip top, taka już jestem :)

Dzięki wielkie za rozmowę!