​ Z pasją o woskowaniu opowiada Arek Kaźmierczak

​ Z pasją o woskowaniu opowiada Arek Kaźmierczak

Lato to idealny czas, aby trochę bardziej zagłębić się w temat wosków samochodowych. Dłuższe dni i dobra pogoda stwarzają więcej okazji, aby zająć się dopieszczaniem swojego pojazdu. Wax and chill, czy to nie brzmi jak idealny pomysł na sobotnie popołudnie? Dla woskomaniaków w pewnością!

W związku z tym postanowiliśmy podpytać eksperta w tej dziedzinie, Arka Kaźmierczaka, o jego ulubiony wosk. Jak każdy pasjonat, Arek nie potrafił nam udzielić krótkiej i prostej wypowiedzi. Jednak nic straconego, bo wyszła z tego bardzo ciekawa rozmowa o samej idei woskowania oraz różnych podejściach do tego tematu.

Zapraszamy do lektury!

Jaki jest Twój ulubiony wosk na lato i dlaczego akurat ten?

Dla mnie woski to kwintesencja detailingu. Od tego wszystko się zaczęło i trwa.
Tak naprawdę to dzięki poszukiwaniom wosku innego niż te dostępne w sprzedaży (lata 90-te) dowiedziałem się, że to co robię z wielką pasją nazywa się detailing.
Pytasz o mój ulubiony wosk.
To pytanie sprawia mi ogromny problem ponieważ od kilku lat kolekcjonuję woski. Każdy ma coś w sobie, a najbardziej wartościowe są te niedostępne lub wyprodukowane tylko dla mnie, a jest ich już całkiem spora kolekcja.
Zamiast "wyznaczyć" ulubieńca, napiszę jakie cechy cenię w woskach.
Dzielę je na trzy kategorie.
Te, z którymi pracuję na co dzień zabezpieczając auta klientów, te którymi zabezpieczam swoje auta oraz trzecia grupa, czyli te które otwieram żeby powąchać, wkładam do witryny i cieszę się z ich posiadania.



Pierwsza grupa musi charakteryzować się łatwością aplikacji oraz spolerowania. Te woski muszą zarabiać na moją rodzinę. Tu jest też dość ciekawa sprawa - znam ich średnią trwałość ;)
Najłatwiejsze woski jakie aplikuję w swojej pracy to woski polskiej marki Funky Witch. Gdy chcę osiągnąć większą trwałość, sięgam po Colinite 476. Gdy jest to usługa premium, aplikuję takie klasyki jak Zymol, Swissvax, Dodo i moje ostatnie odkrycie FIREBALL.

Druga grupa wosków to te, które aplikuję na swoje pojazdy. Tutaj ważne są inne cechy. Przede wszystkim zapach. Uwielbiam zapachy, choć często mam problem z ich identyfikacją ;)
Uwielbiam woski dedykowane do moich pojazdów. Tutaj całą robotę odgrywa marketing. Nieraz się męczę podczas ścierania ale jest fan z tego, ze posiadam tą jedyną sztukę.
Wiem, powiecie, że to próżność ale pokażcie mi hobbystę, pasjonata, który nie jest na swój sposób próżny.
Na swoje auta aplikuję często woski prototypowe, woski które mają wejść do produkcji, a ich twórca chce poznać moją opinię.
Nigdy nie znam trwałości wosków z tej grupy ;)
Warto wspomnieć, że każdy pojazd z mojej kolekcji posiada przynajmniej jeden własny, dedykowany wosk.

Pora opisać grupę trzecią. Do niej należą woski typowo kolekcjonerskie. W sumie to każdy wosk zaliczam jako swój skarb należący do kolekcji, ale zdecydowana większość to takie, których nigdy nie zaaplikowałem choćby na jeden element. Cieszę się ich wymyślnymi opakowaniami, często z egzotycznego drewna bądź szkła, cieszę się ich wyjątkowością, limitowaną edycją czy brakiem możliwości zakupu przez "zwykłego" konsumenta.

Większość wosków trzymam w witrynach oraz drewnianych, wojskowych skrzyniach. Są one ozdobą mojej pracowni oraz garażu.

Zobaczcie na zdjęciach niezwykłą kolekcję Arka:

Przygotowanie lakieru do woskowania ciągle budzi trochę wątpliwości. Jak według Ciebie powinna wyglądać idealnie przygotowana do woskowania powierzchnia? Odtłuszczamy czy nie odtłuszczamy? Stosujemy cleaner lub glaze? Pomijamy tutaj oczywiste kwestie, takie jak dokładne mycie oraz dekontaminacja.

Tutaj jest podobna sytuacja jak z woskami. Co innego auta klientów, a co innego moje.
Jeśli chodzi o usługi to używam sprawdzonych połączeń, np. dedykowany cleaner plus wosk. Od niedawna testuję primery jako podkład pod woski i powiem, że efekty są satysfakcjonujące.
Oczywiście odtłuszczam powierzchnię przed aplikacją wosku, jeśli ten nie posiada dedykowanego cleanera.
Jeśli chodzi o moje auta to podsumuję to tak. Połączenia ogranicza tylko moja fantazja. Liczy się efekt końcowy, niezależnie czy dana kombinacja poleży na lakierze tydzień czy dwa. Często nawet nie przygotowuję specjalnie lakieru, myję i aplikuję ciesząc się efektem kanapki ;-) Takie podejście daje mi frajdę z pasji, bez napinania co dłużej poleży czy lepiej wygląda.

Uważam, że mimo niesamowitego rozwoju w dziedzinie zabezpieczeń lakierów samochodowych, woski zawsze będą wiodły prym. Choćby ze względu na przyjemność z aplikacji.
W Polsce jest spora rzesza pasjonatów, kolekcjonerów wosków. Oczywiście zaliczam się do tej grupy. Od pewnego czasu zaczęliśmy się spotykać, wymieniać swoimi doświadczeniami czy zdobyczami. Dla nich utworzyłem grupę na FB Giełda wosków.
Zapraszam wszystkich fanów wosków i nie tylko.

 

Dziękujemy za podzielenie się z nami swoją woskową „filozofią”. To świadectwo pasjonata wosków i osoby prawdziwie #DetailingObsessed. Po więcej zapraszamy na profil Arka - Old School Detailing i zachęcamy do obserwowania!