Poznaj bliżej woski House of Wax. Rozmowa z marką

Poznaj bliżej woski House of Wax. Rozmowa z marką

Kolejna woskową marką, którą chcielibyśmy Wam zaprezentować jest House of Wax! Produkty są dostępne już o kilku lat na rynku i zbierają wiele pozytywnych opinii. Dlatego postanowiliśmy wypytać ich o szczegóły związane z woskami, czym się wyróżniają, jakie są pomiędzy nimi różnice oraz jak je najlepiej aplikować, aby w pełni cieszyć się ich działaniem! Zapraszamy do lektury!

 

Od kiedy jesteście na rynku i czym wyróżniają się Wasze produkty?

Generalnie House of Wax jest na rynku od 2018 roku. Produkty na pewno są inne niż spora część kosmetyków krajowych czy europejskich ze względu na to, że pozyskujemy surowce z bardzo dalekich krajów. Skupiamy się na tym, żeby docierać do jak najlepszych dostawców półproduktów, żeby czystość i jakość materiału była jak najwyższa.

Woski wyróżniają się tym, że robimy je trochę inaczej niż przyjęło się u większości marek. Bardzo dużo tego, co od nas wyjeżdża jest takim typowym handmade’em. I często jest tak, że one może nie są perfekcyjnie identyczne, ale to też tworzy taką troszkę nutę niedoskonałości. Można powiedzieć, że to taka manufaktura, bez skojarzeń z kolegą z branży.

Czyli woski są produkowane ręcznie?

Dokładnie tak. Docelowo w przyszłości może zaczniemy robić jakąś taśmową produkcję, ale myślę, że jeszcze daleka droga do tego.

W sumie wiele marek premium szczyci się właśnie tym, że woski są produkowane ręcznie, więc to również może być zaletą. A odnośnie tych dalekich krajów, możesz zdradzić coś więcej, z jakich miejsc sprowadzacie półprodukty?

Troszkę z Azji, troszkę z Ameryki i myślę, że na tym mogę poprzestać. Tak konkretnie nie chce rzucać, bo są detektywi, którzy szybko potrafią odnaleźć niektóre informacje.

Jasne, rozumiem. W takim razie, do kogo są skierowane na wasze produkty? Bardziej dla hobbystów czy profesjonalistów?

Generalnie skupiamy się właśnie na entuzjastach i hobbystach. Bo z doświadczenia jako detailer wiem, że na co dzień w pracy, ludzie częściej sięgają po wosk ze względu na swoją zajawkę niż ze względu na rzeczywisty sens tego rozwiązania.

Mamy dużo produktów, dzięki którym ten sam efekt dla klienta można osiągnąć w dużo szybszym czasie, a jednak czas to pieniądz. Czasami po prostu brakuje tego czasu dla detailera, żeby usiąść i nawoskować auto, jak może w krótszym czasie zaaplikować jakiś spray sealant, który zrobi podobną robotę wizualną i hydrofobowość dla klienta docelowego. Dlatego opieramy się głównie na entuzjastach, na ludziach, którzy bardzo dbają o swój własny pojazd, jeżdżą na zloty i tego typu rzeczy.

Czyli wasze produkty są trochę bardziej wymagające w aplikacji?

Nie, właśnie najlepsze jest to, że one są bardzo proste. Tylko chcąc nie chcąc, żeby najpierw położyć wosk, potem go dotrzeć i jeszcze zostawić na chwilę między aplikacją a dotarciem… To zawsze będzie trwało dłużej niż przelecieć całe auto mikrofibrą z spray sealantem. Na tej zasadzie. 

I wiem po prostu, że u nas w studiu, rzadko który chłopak sięgnąłby po wosk twardy i aplikator. Bardziej korzystamy z tego rozwiązania przy samochodach, na których naprawdę warto to zrobić, na przykład przy jakimś klasyku. Ale takich aut nie ma codziennie w studiu. Powiedzmy, że entuzjaści i zlotowicze to jest takie nasze główne centrum zainteresowania.

A który wosk z waszej oferty poleciłbyś dla osób początkujących?

Zarówno Diamonda jak i Sapphire. Generalnie jedyny z wosków, który jest lekko trudny to właśnie Zircon. To wosk ceramiczny i ma w składzie bardzo dużo SiO2, około 10%. Dalej jest bardzo prosty w aplikacji, bardzo prosty w dotarciu, ale żeby w pełni działał wymaga wygrzania. Fajnie, żeby auto postało całą noc w garażu, a jak następnego dnia mamy słońce, to dobrze wystawić samochód na zewnątrz, aby to się fajnie wygrzało. I on wtedy działa tak, jak powinien działać, ma pełną hydrofobowość i szklistość. Jednak dalej to jest poziom dla początkującego, wszystkie te woski są bardzo proste.  

Myślę, że ciężko tutaj znaleźć różnicę pomiędzy woskami House of Wax a markami światowymi. Często słyszałem od klientów, którzy mają naprawdę spore doświadczenie, od woskoholików, opinię, że tym woskom niczego nie brakuje na tle Swissvaxa czy Zymola. Chociaż mi daleko do takich opinii, szacunek do marek takich jak Zymol czy Swissvax, bo sam się na tego wychowywałem i uwielbiam. Natomiast też widzę, że te woski są fajnie dopracowane pod kątem aplikacji, docierania, działania i wyglądu. 

A który wosk zaoferuje najlepszy look? Albo możesz wskazać jakieś różnice pomiędzy poszczególnymi woskami?

Można powiedzieć, że Diamond przez to, że jest w 100% naturalny, nie ma żadnych dodatków syntetycznych, które mają podbijać jego działanie, oferuje najlepszy, topowy wygląd. Mamy w nim największą ilość Carnauby, bo w okolicach 45%, gdzie większość wosków konkursowych mieści się w tych granicach.

Z kolei Zircon super się sprawdza przy lakierach, które bardziej wymagają szklistości niż wyciągnięcia tej głębi lakieru i wet looku.

A jak prawidłowo przygotować lakier pod aplikację wosków House of Wax? Na jałową powierzchnię czy może stosować jakiś dedykowany cleaner?

Mamy w ofercie własny, dedykowanych cleaner, który jest lekko ścierny i potrafi na miękkich lakierach usunąć jakieś drobne zarysowania czy hologramy oraz fajnie oczyszcza. Często używamy tego produktu u nas w studiu jako wykończenie lakieru, jeżeli mamy korektę na lakierze, który jest średnio twardy i został niewielki haze, to też nasz cleaner bardzo fajnie się sprawdza w takich przypadkach.

Natomiast jeżeli chodzi o przygotowanie powierzchni pod wszystkie woski, wszędzie wygląda to tak samo. Jeżeli chcemy zachować maksymalną trwałość to odtłuszczamy. A jeżeli nie chcemy iść w trwałość, tylko bardziej zależy nam na wyglądzie to zostawiamy ten cleaner niewymyty.

Ja najczęściej taką kanapkę cleaner plus wosk to stosuję w połączeniu z Diamondem. Przez to, że to jest jednak wosk naturalny, nastawiony na maksymalny look, to tutaj nie zależy nam aż tak bardzo na tej trwałości. Jeśli przykładowo szykujemy sobie furę pod jakiś zlot czy event, to wtedy taką kanapeczkę jak najbardziej rekomendujemy.

Natomiast przy Zirconie czy Sapphirze warto jest odtłuścić lakier, wtedy ta trwałość będzie taka, jak być powinna.

A możesz określić przybliżoną trwałość wosków?

Diamond do 2 miesięcy, Sapphire do 4 miesięcy, Zircon 4-5 miesięcy plus minus jest w stanie wytrzymać. Natomiast my zawsze na opakowaniach mamy podaną tą najniższą możliwą trwałość. Nie raz docierały do mnie sygnały, ze Sapphire potrafi do pół roku przetrzymać.

Tylko wiesz, jak jest przy woskach, ja sam nie chciałbym jakoś ściśle określać tego czasu, tylko po to, aby złapać klienta. Bo nie do tego służą moim zdaniem woski. Woski nie mają być jakoś super trwałe, tylko mają dawać radość z aplikacji. I do pół roku to jest totalne maksimum, które można w jakikolwiek sposób zadeklarować, bo w którymś momencie działanie zaczyna przyjmować każdy inny produkt, który był położony na ten wosk wcześniej.

Nie lubię też takiego podejścia, gdzie producenci deklarują trwałość na poziomie 12 miesięcy, 18 miesięcy… To już trochę taki żart z klienta.

To prawda, wosk nie służy to jakiegoś bardzo trwałego zabezpieczenia lakieru, a druga sprawa to jest pielęgnacja takiego samochodu zabezpieczonego woskiem.

Właśnie, to druga kwestia. Bo jeden załatwi wosk w tydzień, a drugi po pół roku dalej będzie się cieszył działaniem.

Dokładnie. Dzięki wielkie za rozmowę i za przybliżeniem nam tych produktów. Myślę, że teraz na pewno naszym odbiorcom będzie łatwiej się zdecydować, który wosk z waszej oferty będzie najbardziej odpowiedni dla ich potrzeb.